6 miesięcy później
Jechałam Av.Diagonal zasłuchana w ukochaną muzykę a promienie barcelońskiego słońca piesciły moja skórę przez odkryty dach. Nareszcie w domu, myslałam szczęsliwa, nareszcie zobaczę moją kochaną Mię, wrócę do pracy i zacznę żyć. Ostatnie pół roku poswięciłam w całosci mamie. Wyjechałaysmy do osrodka w San Fernando by jej pomóc a terapia okazała się pomocna również mi. Pogodziłam się z ojcem, wybaczyłam mu, to był przełom, który pozwolił mi opuscić osrodek. Moja mama została w San Fernando z powodu pewnego przystojnego Federica. Mezczyzna w srednim wieku z sercem na dłoni. Serce mi rosło kiedy patrzyłam jak iskierki radosci zaczynają żyć w oczach mojej mamy. Zasłużyła na szczescie jak nikt inny.
Dzięki wpływom mojego ojca udało mi się zachować posadę w firmie i mogłam bez przeszkód wrócić do pracy ale dzis był piątek i zamierzałam zrobić niespodziankę przyjaciółce. Biedna nawet nie podejrzewa, kto ją przywita pod jej biurem kiedy będzie wychodziła z pracy. Cieszyłam się jak dziecko.
Zaparkowałam auto i radosnym krokiem pomaszerowałam do recepcji. Była 15 i Mia zaraz powinna pojawić się w drzwiach windy. Jak pomyslałam tak się i stało. Szczupła pieknosć wyszła z windy a na mój widok zaczeła piszczeć jak nastolatka budząć poruszenie na całym parterze.
- Boże Melka, moja kochana, co Ty tutaj robisz?! Ale niespodzianka- piszczała rzucając mi się w ramiona. Smiałam sie przez łzy
- Wróciłam do domu- rzekłam radosnie a ona gotowa była mnie udusic w tej euforii
- Cudownie! Mamy cały weekend by się soba nacieszyć i bys mi wszystko opowiedziała. Chodz jedziemy do domu- szerpneła mnie w stronę drzwi i chwile pozniej juz jechałysmy do jej mieszkania. Jak się zdązyłam dowiedziec Mia nadal była z Bartrą a ich związek nabierał tempa. Bardzo się cieszyłam jej szczęsciem. Po drodze kupiłysmy dwie butelki szampana a Mia dzwoniła do znajomych bo jak sama mówi, moj powrot nie moze obyc się bez imprezy. Tak wiec plany na wieczor juz były- Opium i duzo tańca, drinków, radosci.
Popołudnie szybko mineło na plotkach i kiedy nastał czas imprezy odstawione od stóp po głowę wychodziłysmy już do czekającej na nas taksówki.
Pod clubem panowal tłok ale nikt nie mogl wejsc bo Jo na wiesc o moim powrocie lokal zamknal. Impreza byla zamknięta, tylko dla zaproszonych.
-Melka!- rozległ się krzyk Jo, który szybko szedł w moją stronę z rozłozynymi ramionami. -nareszcie wrocilas, juz myslalem,ze nas opuscilas-rzekl mi wzruszony. Kocham moich przyjaciol za ta szczera milosc do mnie, nigdy mnie nie zawiedli,zawsze byli gotowi o mnie walczyc.teraz doceniam to podwojnie. Jo ujal mnie pod reke i wprowadzil do clubu. Mia szla obok radosna jak skowronek
-Mela musze Cie uprzedzic- probowala mi cos powiedziec na ucho ale nie zdazyla bo juz od progu zgromadzeni znajomi rzucili sie na mnie z usciskami. Wsrod nich byl Marc i chlopaki z druzyny. Kiedy juz wszystkich wysciskalam i czulam,ze ramiona mi odpadną Mia ponownie sprobowala mi cos powiedziec. Odciagneła mnie na bok
-Melka musze Ci uprzedzic,że cała druzyna dzis tu bedzie- powiedziała ze strachem w oczach
- No wiem, widzę przecież- nie rozumiełam czym ona się tak denerwuje
- Wszyscy! z dziewczynami- dodała a ja nadal nic nie rozumiałam
- No wiem, widzę- zaczełam się smiac bo jej mina spaniela byla coraz zabawniejsza
- On tez będzie! Z nią- powiedziała cicho i sposcila wzrok. On! O niego się martwiła, on tez będzie. Z dziewczyną? Hmm poczułam ucisk w klatce ale nie pozwoliłam by to zauważyła. Usmiechnalam sie jakby mnie to wogole nie obeszlo
- Mia spokojnie, co było to bylo. Mialam swoja szanse a ona przepadla. Teraz tamta dziewczyna jest dla niego wazna a ja nie bede z tego powodu plakac. Bylo, minelo- staralam sie by moj glos brzmial spokojnie i radosnie. Przyjaciolka zrobila smutna mine ale zaraz mnie przytulila i szepnela
- znajdziesz milosc, ona czeka tuz za rogiem.
Ha dobre sobie, za rogiem?! Byla juz ale ja zignorowalam, mialam szanse byc szczesliwa z Nim ale go odtracilam chociaz wtedy nie wiedzialam co czuje. Dopiero terapia mi to uswiadomila, bylam w nim zakochana ale strach mi nie pozwolil tego dostrzec. Kopnelam ta milosc prosto w serce jak to kiedys zrobil moj ojciec. Dobrze, ze Neymar ma kogos, to znaczy,ze nie cierpi. Gdyby tak bylo na pewno wyrzuty sumienia by mnie zjadly.
Wrocilysmy do gosci i zaczelysmy sie bawic. Ku mojemu zaskoczeniu Neymara nie bylo. A moze byl tylko go nie widzialam a on zwyczajnie mnie ignorowal lub byl zajety swoja dziewczyna? Staralam sie o tym nie myslec. By odgonic te mysli ruszylam na parkiet. Taniec byl najlepszym lekarstwem na wszystko. Bujając sie w rytm muzyki zapomnialam o wszystkim co mnie otacza,zamknelam oczy, bylam tylko ja i muzyka. Uwielbialam ten stan, to w trakcie niego wyrywalam najlepsze kąski na jedna noc. Ale nie dzis, juz nigdy, teraz jest tylko radosc z muzyki.
Niesiona muzyką poczulam jak ktos obejmuje moja talię. Otworzyłam błyskawicznie oczy i odwrocilam sie gwaltownie. Swiat stanal a czas cofnal sie o pol roku. Patrzylam w te brazowo zielone oczy i poczulam suchosc w ustach. Patrzyl sie na mnie a w oczach nadal mial radosne iskierki. Nic nie mowil tylko sie usmiechal. Muzyka grala a ja stalam jak slup soli. Poczulam jak bierze mnie za dlonie i kladzie sobie na ramionach
- zatancz ze mna- szepnal mi do ucha i polozyl swoje dlonie na mojej tali. Czulam ta magie, ktora byla miedzy nami od pierwszej nocy, serce bilo mi jak oszalale, jego zapach oduzal. Zamknelam oczu a on przycisnal mnie mocno do siebie. Nasze ciala nadal idealnie do siebie pasowaly, jak stworzone dla siebie, bylismy jak elementy ukladanki. Zatracilam sie w tej chwili i chcialam by trwala jak najdluzej. To nic, ze rozstalismy sie w gniewie,ze go zostawilam, ze teraz ma kogos...czekaj! Przeciez on ma dziewczyne a ja tu z nim jakies tance odprawiam. Odskoczylam jak poparzona na metr i spojrzalam na niego. Byl zaskoczona.
- Neymar milo Cie widziec- powiedzialam bo nic madrzejszego nie przyszlo mi do glowy. Usmiechnal się
- Ciebie tez, nadal piekna - powiedzial zmyslowo i ponownie chcial ujac moje dlonie ale mu nie pozwolilam
- Dziekuje. Slyszalam,ze nie bedziesz sam, gdzie twoja partnerka? - wypalilam by sprowadzic go na ziemie. Nie zamierzalam odstawiac godowego tanca w obecnosci jakiejs dziewczyny, ktora teraz byla jego. Neymar zastygl a w jego oczach dostrzeglam chlod
- jestem sam - powiedzial chlodno. Poczulam ulge ale musze pamietac ze moja szansa minela, on nalezal do innej
- a gdzie masz dziewczynę?- drazylam temat
- hmm nie wiem - odpowiedzial z rozbawieniem zbijajac mnie tym z tropu. Musialam zrobic glupia mine bo sie zasmial i dodal - nie mam dziewczyny. Poscila mnie bokiem tydzien temu. Jestes pierwsza ktorej o tym mowie- powiedzial dotykajac jednoczesnie mojej twarzy. Jego dotyk byl jak delikatne musniecie wiatru. Zamknelam oczy jakbym wlasnie otrzymala najczulszy gest na swiecie. Neymar ponownie objal mnie w tali i sie przytulił.
- tesknilem - szepnal mi do ucha a ja poczulam jak uspione motyle w moim brzuchu budzą sie znowu na przybycie wiosny.